.

piątek, 1 maja 2009

Suszone śliwki w wędzonym boczku


Smak tych śliwek pamiętam z młodości. Wtedy to , a byłem barmanem a nie kucharzem, pojechałem z żoną do stolicy i tam w Victorii jedliśmy te śliwki pierwszy raz. Tak nam smakowały, że od tego czasu robię je na różne sposoby. Najlepsze są śliwki duże kalifornijskie bez pestek.
Śliwki moczę w sherry 2-3 godziny, osączam na bibule i napełniam posiekanymi orzechami i oprószam szczyptą gałki muszkatowej. Każdą śliwkę owijam cienkim plastrem wędzonego boczku, spinam wykałaczką i zapiekam w piecu w bardzo wysokiej temperaturze ok. 10 minut. Bardzo dobre, ale trudne do kupienia są śliwki wędzone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz