środa, 9 września 2009
Jak pierogi to tylko w Gospodzie w Reading
O pierogach mógłbym napisać wypracowanie. Sam nie lubię kleić pierogów, ale za to bardzo lubię je jeść.
Uważam że w pierogach, najważniejsze, no może nie zupełnie, ale bardzo ważne jest ciasto.
Przeważnie robię farsz, a ciasto i sklejanie pozostawiam pomocą kuchennym. Kobiety mają więcej cierpliwości do tej pracy. Z doświadczenia wiem, żaden kucharz nie lubi kleić pierogów.
Pracując w kultowym klubie Sfinks w Sopocie, pamiętam Panią Dziunię , która przynosiła ruskie pierogi już obgotowane a ja tylko je podsmażałem. Były naprawdę wspaniałe, szczególniej ciasto. Co do farszu, to Pani Dziunia była oszczędna. Dopiero jak się bliżej poznaliśmy, Pani Dziunia, powiedziała - żeby było dobre ciasto, to trzeba je ugniatać 40 minut. Kto na to ma czas i siły.
Pierogi robiłem z różnymi farszami. Właściwie można do wewnątrz włożyć prawie wszystko, mięso, ryby, owoce, warzywa, sery i jeszcze wiele innych składników.
Bardzo ciekawie wyglądały pierogi podawane w gdańskiej restauracji Rucola. Każdy rodzaj pierogów miał inny kolor. Pamiętam półmisek pierogów 5 smaków. Ten półmisek aż śmiał się do klienta, no i w smaku były bardzo dobre.
Pomimo tego, że świetnie układa się moja współpraca z Bossem, właścicielem pubu – restauracji Gospoda w Reading w Anglii, w marcu poczułem się wypalony i tak jakoś zatęskniłem za pracą w Polsce. Poprosiłem Bossa o dłuższy urlop, na który niechętnie, ale się zgodził.
W Polsce podjąłem pracę w restauracji hotelu ‘’ B ‘’.Tam też jadłem, a właściwie tylko skosztowałem najgorszych pierogów w moim życiu. Pozostałość po poprzednim szefie kuchni. Ten to pirogi robił z mięsa mielonego garmażeryjnego, nie wspomnę już o kołdunach. Nie pomogło nawet doskonałe ciasto robione przez Panią Lucynę. Następna partia robiona za mojego, krótkiego tam szefowania była doskonała, jedynie co mnie drażniło i nie smakowało, to sos pieczarkowy na tych pierogach. On dominował i zatracał się ich smak, a ja nie potrafiłem zmienić decyzji Pana Prezesa, dla którego sos musi być w każdym daniu.
Praca w restauracji hotelu ‘’ B ‘’ była jednym wielkim nieporozumieniem. Może kiedyś napiszę na ten temat więcej.
Gospoda w Reading jest tego typu lokalem w którym lubię gotować, dlaczego – ponieważ tam przygotowuję posiłki tylko ze świeżych produktów, nie muszę niczego mrozić i rozmrażać. Klient otrzymuje pełnowartościowy posiłek, na który niekiedy trochę czeka, ale jak to mówią coś za coś.
Miało być o pierogach. Pierogów serwujemy codziennie kilkanaście porcji. Tylko dwa rodzaje - z mięsem i ruskie.
Pierogi ruskie podajemy z przesmażoną cebulką, albo ze śmietaną. Ciasto jest zasługą Pani Danusi i Pani Czesławy. Zdradzę mały sekret doskonałego ciasta. Panie do przesianej mąki, dodają tylko gorące mleko i wyrabiają ciasto, które powinno być gładkie, elastyczne, nie przyklejać się do rąk i być dobrze napowietrzone. Najlepiej żeby przed rozwałkowaniem trochę sobie odpoczęło, tak około 20 minut.
A farsz, no cóż, każdy ma swoje małe tajemnice. Zapraszam na pierogi do Gospody.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz